sobota, 16 marca 2013

ROZDZIAŁ 18

-Wstawaj! No obudź się wreszcie!-usłyszałem głos i poczułem, że ktoś szarpie mnie za ramiona.
-Dajcie mi spokój, jest przecież środek nocy....-powiedziałem zaspanym głosem, nawet nie wiem do kogo.
-Chłopie, jaki środek nocy?! Przecież jest dwunasta! Heloł...-rzekła moja, jak się zdążyłem zorientować, siostra.
-No to mówię przecież! Weź, daj mi spokój. Nawet w nocy ludziom spokoju nie dają.- odrzekłem do młodej, przewracając się przy tym na drugi bok,a głowę nakryłem kołdrą.
-Tak kretynie, owszem jest dwunasta, ale w południe. -powiedziała prześmiewczo siostra.
-Co?! A... acha. No tak.-próbowałem ukryć moje zdziwienie. Popatrzyłem w stronę okna, które moja siostra wcześniej odsłoniła. To nie ulegało dyskusji, był środek dnia, a słońce niemiłosiernie świeciło po oczach. Ja zaraz przyjdę. a właśnie siostrzyczko moja kochana, wspaniała, najukochańsz...
-Czego chcesz?! Mów, bo dużej tych epitetów pod moim adresem nie zniosę. -przerwała mi Jessica.
-Herbatki słoneczko....-powiedziałem robiąc przy tym słodkie oczka *-*
-Nie wierzę, że to mówię, ale dobra. Zrobię Ci tą herbatę. Tylko przestań już, błagam.
-Oczywiście, oczywiście!!! Dziękuję, kocha....-przerwałam, bo młoda popatrzyła się na mnie tak, jakby chciała mnie zabić wzrokiem. -Tak wiem, miałem przestać. Przepraszam.- dokończyłem.
Muszę przyznać, poszalałem z tym spaniem. Przetarłem moje biedne oczy i półprzytomny zwlekłem się z łóżka. Zacząłem obmyślać wspaniały plan na dzisiejszy dzień. Co by tu robić? Myśl Nathan, myśl...
A już wiem!!! Najpierw siku, potem herbatka. Tak, to genialny plan, muszę zabrać się za jego realizację! Z pierwszym punktem nie miałem za dużych problemów.
W kuchni czekała na mnie cieplutka herbatka i kanapeczki. Ojej, jaka ta moja siostrzyczka kochana.
Tyle co zacząłem jeść śniadanko, a mama wróciła z zakupów i weszła do kuchni.
-Co ja widzę mój syneczek raczył wstać. No cud!-powiedział całując mnie przy tym w czółko.
-No bez przesady. Raz się człowiekowi... No dobra, dobra, kilka razy, ale to nie jest powód żeby mnie wyśmiewać. Jeszcze się zamknę w sobie i to będzie wasza wina, twoja mamo i Jess.
-Spokojnie Nathan, bo się zapowietrzysz. Nie szalej.-rzekła młoda. -A właśnie braciszku. Jak tam wspomnienia z wczorajszej wyprawy. Przejechałeś się na ciuchci, czy udało ci się powstrzymać? -zapytała i razem z mamą zaczęły się śmiać.
To ja sobie myślę; dobrze, zaczynacie to będziecie miały. Podrażnię się z wami. Uśmiechnąłem się złowieszczo sam do siebie.
-No co ty Jess! Nie mogłem przegapić takiej okazji i spełniłem swoje najskrytsze marzenie.-odpowiedziałem.
-Ty sobie żartujesz?! Prawda?! Powiedz, że tak, błagam. Boże, co za wstyd!!! -moja siostra zaczęła histeryzować, a ja myślałem, że tam padnę.
-Nathan, naprawdę to zrobiłeś?-zaczęła poważnie i spokojnie mama, ale ja nadal nie dawałem jasnej odpowiedzi.
-Czemu się tak dziwicie? Nie róbcie afery, proszę.-odpowiedziałem ze stoickim spokojem.
-Dobrze, ja się nie denerwuję. A oni co na to? W sensie ci twoi koledzy. Pewnie cię wzięli za skończonego idiotę.-zaatakowała mnie mama, a Jess siedziała na bezdechu i wyglądała tak jakby się miała popłakać.
-Jak to co? Poszli ze mną, a powiem więcej, sami mnie tam wyciągnęli. Nie martw się mamo, możesz być ze mnie dumna. Powstrzymałem się, chyba dorosłem. W takim razie zasłużyłem na czekoladę, prawda?-odpowiedziałem z dumą w głosie.
-Ale,że słucham? Co zrobili?-zapytała zdziwiona Jess.
-No przecież powiedziałem, poszli ze mną na ciuchcię. Chyba to nie jest jakieś zdanie złożone żebyś go nie mogła zrozumieć. Czemu cię to aż tak dziwi?-odpowiedziałem jej A co będzie z moją czekoladą?
-No nie, nic. Zrozumiałam. Niech ci będzie, że to normalne.-powiedziała do mnie, a potem zwróciła się do mamy: - A my miałyśmy nadzieję, że on dorośnie jak się będzie zadawał ze starszymi. Widać myliłyśmy się i to bardzo.
-Oj tak córeczko, obawiam się, że jemu się jeszcze pogorszy. Trzeba mu psychologa znaleźć.
-Tak, najlepiej dziecięcego.
-To jedyne wyjście z tej sytuacji.
Przysłuchiwałem się tej wymianie zdań, jak zwykle skończyło się na wyśmiewaniu za mnie. Postanowiłem to przerwać.
-Ej, no bez przesady może. Ja wszystko słyszę i mi się to nie podoba. Proszę nie obrażać mnie i moich kolegów.
-Mamo słyszałaś, jaka solidarność plemników. Nie wytrzymam. Choć oglądniemy sobie jakiś serial.
-A co żal ci, że ty nie możesz? Oj, jak mi przykro.-odpowiedziałem złośliwie.
-O to, czy ty możesz też bym się obawiała.
-CO?!!!- spytałem, bo nie wiedziałem czy dobrze usłyszałem.
-Nic.-powiedziała i poszła do mamy, która właśnie włączyła telewizor, a ja zostałem taki sam opuszczony i uszczerbkiem na serduszku, no i bez czekolady....











Długo mnie tu nie było, wiem i przepraszam:) Dziękuję za wszystkie komentarze, one wiele dla mnie znaczą. Zapraszam też na mojego drugiego bloga i proszę o wyrażanie swoich opinii, bo nie wiem czy zmierzam w dobrym kierunku. Będę bardzo wdzięczna:***
Do następnego<3

5 komentarzy:

  1. No i skomentuje od końcaxD
    Nathan dam ci już tą czekoladę. Głowa do góry^^ Biedny chłopak wszyscy się z niego śmieją a potem zostawiają go samego ze zranionym serduszkiem... Nie ładnie. Solidarność plemników? - nie mogłam .:D Nie wiem po co on wogóle odgryza się Jess skoro i tak na tym gorzej wychodzi? Typowe rodzeństwo :) Dla niepoinformowanych to opowiadanie piszę jedynaczka! Super^^ i wyszło, że Nathan jest bezpłodny w optymistycznej wersji :)
    Przeskakuje na początek rozdziału xd
    Jess czemu ty tak matkujesz temu Nathowi? Dzieciom powinno pozwolić się być dziećmi! .:)
    Ale pobudka godna króla! Rozumiem młodą Sykesównę (w języku polskim zniesiono dzierżawczą odmianę nazwisk a ja nadal to robię ^^ nie przyzwyczajam się do zmian) jak człowiek cię zdrabnia czy skarbuje znaczy się coś chce. :) Ale Nathy dostał herbatkę a nawet kanapkę gratis! :):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):) Ale plan dnia ma normalnie świetny! ^^ I skrupulatnie go wypełnia. Brawo raz to ustalić sobie cel, dwa to do niego dąźyć !"-" Opowieść o wesołym miasteczku. No co? Prawda. Biedny chłopak mówi jak było a i tak mu na początku nie wierzą.
    Ale tak miał wydorośleć - chyba nie z tymi ludźmi? Tak bierze przykład z Toma. Jak dorośnie będzie tak samo dojrzałym i odpowiedzialnym mężczyzną jak on! Że The Wanted mają nie równo pod sufitem wiedzą wszyscy, ale Nath chyba ma obniżony dach :):):):):):):):):):):):):):]
    Świetny :*
    Można sobie w spokoju poczytać tak życiowe przemyślenia chłopaka, który musi patrzec godzinę w odsłonięte okno aby stwierdzić, że jest dzień.
    Cudo! Chcieć więcej :)
    Jej:) Jestem pierwsza! .:D
    Anonim z podpisu
    Lose my mind

    OdpowiedzUsuń
  2. W boskim kierunku :*.
    Z rozdziału na rozdział podoba mi się bardziej i bardziej !
    Haha też bym chciała tyle co On spać :*.
    Hehe zrzeszenie plemników :d.
    Rozwalasz mnie tymi tekstami :*.
    Czekam na kolejne spotkanie tych wariatów !
    Czekam na next'a :*.
    Weny !

    Mychaaa ;***.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też chcę rodzeństwo które mi zrobi rano herbatę -.-
    Dlaczego ja nie mam takich wygód!? :P
    Rozdział świetny :)
    Coraz bardziej mnie kusi, by wyciągnąć kogoś do wesołego miasteczka
    xD
    Dawaj next'a

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny ;D nath najlepszy :D czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie nooo :D
    Pospałabym tak sobie ♥
    A tak wgl to...
    Nath rozwala system swoimi tekstami xD
    A Jess to taka zła siostra xD
    A ja mam coś z głową xD
    Okej...
    Weny ! ♥

    OdpowiedzUsuń